Opłata uzdrowiskowa, podatek lokalny, od 2020 r. zasili kasę państwa a nie budżet gmin. To jeden z najnowszych pomysłów rządu na dodatkowy dochód – niestety kosztem samorządów.
Rząd PiS w poszukiwaniu pieniędzy na finansowanie własnych obietnic sięga coraz głębiej do kieszeni samorządów. Gminy i powiaty słono zapłaciły za reformę edukacji, która miała być „bezkosztowa”. Okazało się jednak, że np. w woj. warmińsko – mazurskim tylko 16 ze 116 gmin otrzymało pieniądze od rządu, zresztą niewystarczające. W efekcie wydatki samorządów na oświatę wzrosły dwukrotnie więcej niż subwencja, o ponad 12 proc. przy wzroście subwencji tylko o 6 proc.
Teraz samorządowcy zastanawiają się, jak sfinansować podwyżki nauczycieli w 2020 r., które rząd obiecał nie przekazując ani grosza. Cudów nie ma, budżety nie są z gumy, więc są zmuszone ciąć inwestycje.
Trzeba przyznać, że w wyciąganiu pieniędzy od samorządów rząd wykazuje się kreatywnością. Jednym z najnowszych pomysłów jest zabranie gminom pieniędzy z opłaty uzdrowiskowej, czyli lokalnego podatku w gminach o statucie uzdrowiska. Zysk z opłaty, kilkanaście milionów zł rocznie, jest ważną pozycją w budżetach tych samorządów, bo pozbawione są one zwykle dochodów z przemysłu – lokalizacja większych zakładów w pobliżu stref uzdrowiskowych jest niemożliwa. W 2020 roku pieniądze ma przejąć rząd, wpływy zasilą Centralny Fundusz Promocji Turystyki.
Samorządowcy, z którymi rozmawiałam, decyzję określają zabieraniem im dochodów oraz kompetencji. Traktują jako przejaw centralizacji państwa, osłabianie kompetencji władzy lokalnej i próbę mocniejszego uzależnienia od rządu. Wskazują także, że nie ma pewności, na co będą przeznaczone
pozyskane w ten sposób pieniądze. Przypominają, iż rząd powołując Fundusz Solidarnościowy zapewniał przekazywanie pieniędzy dorosłym osobom niepełnosprawnym, po czym …. przeznaczył je na „trzynastki” dla emerytów.
W obronie budżetów samorządów napisałam interpelację poselską, prosząc rząd PiS o wyjaśnienie przyczyn sięgania po opłatę środowiskową. Zapytałam również, czy i jak rząd zamierza zrekompensować gminom utracone w ten sposób fundusze. Obecnie czekam na odpowiedź, lecz daleka jestem od optymizmu.
Rząd PiS od 2015 roku powoli lecz konsekwentnie zabiera samorządom kompetencje oraz pieniądze. Niewykluczone, że szykuje w ten sposób grunt pod własną reformę administracyjną. Czyli ponowną centralizację państwa na wzór ustroju znanego z PRL, poprzedzoną narracją „bo samorządy sobie nie radzą”…
Nie można na to pozwolić, trzeba obronić samorządy. O sprawach ważnych dla lokalnej społeczności powinni nadal decydować przedstawiciele mieszkańców, a nie partyjni urzędnicy w Warszawie. Jak to zrobić? W wyborach prezydenckich głosujmy na Władysława Kosiniaka – Kamysza. To polityk, który najlepiej rozumie ideę samorządności i wartość małych ojczyzn.